Przejdź do głównej zawartości

Muzyczna mieszanka: polskie perełki

Mam dziś dla was zestawienie kilku polskich utworów - tych, które w ostatnich tygodniach nie schodzą z moich playlist. Jest tu trochę świeżynek, ale i odgrzebane starocie. Wszystkie są muzycznie doskonałe i prawią o mądrych rzeczach. Częstujcie się!


Wszystko czego dziś chcę
Izabela Trojanowska

Utwór bez którego nie może odbyć się żadne, szanujące się wesele. Jest to chyba najładniejsza piosenka o seksie jaką znam, choć dopiero kilka miesięcy temu zrozumiałam jej, dość przecież wymowną, treść. Brawo dla mojej inteligencji. Kobieta z piosenki nie jest czekającą na księcia z bajki romantyczką i nie w głowie jej dalekosiężne plany związane ze ślubnym kobiercem. Chce wykorzystać okazję tu i teraz, skoro ma taką możliwość i bardzo dobrze. Jestem też zachwycona samą Trojanowską z lat osiemdziesiątych - szalenie seksowna i pełna wdzięku kobieta, mimo, że reprezentowała (niezbyt poważany przecież w ówczesnych realiach) styl chłopczycy.




Uważaj na niego
Pudelsi

Maleńczuk ma to coś. Urodą nie grzeszy, trzeba przyznać, ale ten głos... Nie dziwota, że tyle kobiet potajemnie do niego wzdycha. Poza tym jest w stanie śpiewać o czymś innym niż miłość, a to się ceni. Za to porusza tematy trudne i wcale muzycznie nie wdzięczne. Mamy więc: patologiczną rodzinę, rosyjski reżim, polskich polityków, tęczową swastykę, życie w więzieniu, czy tak jak tu - narkotyki. I zaręczam wam, że nie każdy wie, co oznacza "biała łąka". Nie obchodzi mnie po ilu ośnieżonych górach zjechał Maleńczuk przed napisaniem tej piosenki (te dzikie ruchy bioder w teledysku wskazują, że po wieku xd), ale efekt jest fantastyczny.



Bigotka
Mery Spolsky

Mery Spolsky jest barwna, oryginalna i utalentowana. Udowodniła to już niejednym utworem, z których każdy jest oddziałującą na wyobraźnię perełką. Bigotka zaś jest o miłości, ale takiej której bardzo chcemy się pozbyć. Paradoksalnie siedzi ona jednak dalej w naszej głowie, mimo, że była ona nieszczęśliwa. Mary używa charakterystycznych dla siebie kontrastów, metafor i podtekstów, sprawiając, że tekst Bigotki jest niepowtarzalny. Blasku dodaje plastyczny, pełen koloru i ruchu teledysk. Minus: ciacha na ekranie wzmagają głód.



Patointeligencja
Mata

W tym utworze zakochałam się od razu. Pierwsze parę razy podczas jej słuchania miałam ciary. Mata perfekcyjnie opisuje to, co było dla mnie w gimnazjum i liceum codziennością (ale to nie ja byłam pato okeeej?). Raperzy w końcu uciekają z ulicy i wchodzą do eleganckich apartamentowców. I bardzo mi się podoba. To tam właśnie Mata opowiada o tym, o czym zazwyczaj mówić nie wypada. Że dzieciaki rodziców, którym się powodzi, też mają problemy, nawet jeśli są to problemy innego rodzaju, niż te, z którymi borykają się dzieci z blokowisk. Przesyt pieniędzy nasuwa nieraz nastolatkom nie za mądre pomysły, a kompletny brak czasu rodziców w tym wszystkim nie pomaga. Patointeligencja uderza dość mocno, dużo w niej cierpienia i wulgaryzmów, ale bije z niej prawda.




Niemiłość
Organek

Nikt tak dobrze jak Organek nie umie z tak dużą wrażliwością i jednocześnie w tak prostych, choć często metaforycznych słowach opisać uczucia, które gdzieś tam może po drodze uległo przeobrażeniu, czy podłamaniu i teraz powoli sobie kuleje, czekając na lepszy moment. Serio, nikt. W dodatku umieszcza on to wszystko perfekcyjnie w kontekście społecznym, nadając piosenkom jeszcze większy koloryt. Tak jest w Niemiłości. Na początku nie byłam przekonana, co do tego utworu, ale dość szybko zmieniłam zdanie. Jest prawdziwa i piękna. Cieszę się, że poszłam kiedyś na pewien koncert (nie pamiętam już jaki) do Centrum Kongresowego w Krakowie. Poszłam tam dla Andrusa (który zawsze zostanie miłością), a Organek - to było przeznaczenie. 




Dżins
Dawid Podsiadło

Jak uznałyśmy z przyjaciółką, fragment piosenki I ściągnij z siebie płaszcz. Ja się zajmę resztą warstw, widziałem serial, wiem jak, jest jednym z prawdziwszych zdań wypowiedzianych w piosenkach ostatnich lat. Z resztą to, jak cała twórczość Dawida jest prawdziwa i bliska nam, młodym ludziom, zawsze mnie fascynowało. Właśnie dlatego tak uwielbiam jego piosenki, a Dżins szczególnie. Trudno dzisiaj oryginalnie pisać o miłości, bo temat jest wytarty bardziej niż moje ulubione dżinsy z dziurami. Dawidowi się to udaje, bo odnajduje złoty środek pomiędzy opisywaniem rzeczy wprost, z bezpretensjonalną szczerością, a subtelną, acz trafną metaforyką. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie