Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Trudne decyzje i poczucie bezsensu

Dziś dużo czasu spędziłam siedząc w łazience i patrząc się na płytki oraz siedząc na łóżku i gapiąc się na kołdrę.  Trochę mnie to martwi, bo to przypomina mój najgorszy okres w życiu, czyli czas sprzed półtora roku. Wtedy bardzo dużo siedziałam w łazience i płakałam, bo uważałam, że jestem beznadziejna i nic w życiu nie osiągnę. Na terapię postanowiłam udać się dopiero w momencie, gdy stwierdziłam, że łzy wyżłobią mi niedługo w twarzy rynienki ze zmarszczkami. A przecież to za wcześnie by mieć zmarszczki w wieku dwudziestu lat. To zabawny pomysł do podjęcia terapii, ale cieszę się, że tam poszłam, bo pomoc uzyskałam. Wróciłam do świata ludzi cieszących się różnymi rzeczami, a nie tylko wykrzywiających twarz w grymasie uśmiechu. Co ciekawe, bardzo dobrze ten grymas mi wychodził, bo mało kto rozpoznał, że coś mi jest. Gdy mówiłam komuś, że zdecydowałam się na skorzystanie z pomocy, na ogół był bardzo zdziwiony. "Przecież twoje życie wydaje się być takie cukierkowe!" To usł

Feminizm, Dzień Kobiet i pieczenie ciasteczek

Dzisiaj jest Dzień Kobiet, czyli święto, które w sumie całkiem lubię. Bo czemu nie. Zawsze miło jest, gdy ktoś o Tobie pamięta, choćby z tak błahego powodu jak bycie przedstawicielką płci żeńskiej. Swoją drogą za kwiatami nie szaleję, choć mogę dostać. Zdecydowanie jednak wolę coś do jedzenia (żarłoczność), bądź coś do czytania/słuchania/ubrania (materializm). No ale spoko. Może być i kwiatek. Ale dziś nie o tym.  Wracając autobusem do domu, naszła mnie inspiracja na wpis o tym, co lubię robić, a co według przeciwników feminizmu, feministyczne nie jest. Tego feministki nie robią! Bo przecież te kobiety tylko chodzą w czarnych ciuchach po Rynku z jakimiś sztandarami, bez makijażu i z ogoloną głową. No i oczywiście nie mają faceta, a co najwyżej kota. Nikt ich nie chce, nie lubią gotować oraz dniami i nocami siedzą w pracy. Otóż nie. To skrzywiony obraz feminizmu. Ja oraz pozostałe znajome mi feministki (czyli większość bliskich mi kobiet) wcale takie nie jesteśmy. Postanowiłam więc po

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n