Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Chłodne filmy z północy

Jak wiecie kocham Skandynawię, ale skandynawskie kino, dotychczas było mi mniej lub bardziej obce. Po obejrzeniu dwóch poniższych filmów, wiem już, że będę sięgać do północnych, "chłodnych" filmów coraz częściej. Tym razem padło na szwedzkie produkcje, które jakiś czas temu pojawiły się w polskim kinie. Jest to więc The Square (Szwecja, Dania, Francja, Niemcy) i Mężczyzna imieniem Ove (Szwecja). Mi skradły serce - może do was też przemówią! The Square To działo się w takiej kolejności: zobaczyłam plakat, przeczytałam opis, obejrzałam zwiastun. Potem już chciałam tylko iść do kina. Jest to film nietypowy - taki, który może nie wszystkim przypadnie do gustu, ale w klimacie na maksa skandynawskim. Więc jeśli ktoś ceni skandynawskie kino, powinien zainteresować się The Square .  Głównym bohaterem jest Christian - poważny, przystojny dyrektor muzeum sztuki nowoczesnej ze stosunkowo ułożonym życiem. Ot, w dzień praca, wieczorem imprezy, randki lub zajmowanie się córkami (

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie