Przejdź do głównej zawartości

7 x TAK dla Świnoujścia


W tym wpisie chciałam wam pokazać jak unikatowe jest w moim odczuciu (uprzedzam, że te uczucia są mocno subiektywne) Świnoujście, co takiego oferuje i dlaczego to właśnie to miasteczko powinno stać się waszą oazą szczęścia. W tym celu przygotowałam 7 punktów, w których opisałam największe zalety tego nadmorskiego kurortu.

1. Plaża!

We wszelkich rankingach, zestawieniach i konkursach na najładniejszą, najczystszą i najszerszą plażę Świnoujście zajmuje na ogół jedno z pierwszych miejsc, często właśnie pierwsze. Rok w rok plaża w Świnoujściu zdobywa oznaczenie zwane błękitną flagą. Przyznawane ono jest za spełnienie wszelkich standardów ochrony środowiska. Świnoujście zdobyło odznaczenie zarówno za kąpielisko, jak i marinę. Idąc po plaży faktycznie widzimy, że o porządek tu się dba. Piasek jest codziennie wygładzany, sprzątany ze śmieci, których z resztą nie jest dużo dzięki licznym koszom na śmieci. To wspaniałe uczucie iść sobie bosą stopą po szerokiej, czystej plaży, w otoczeniu pięknych wydm, lasku oraz bałwanów morskich po drugiej stronie.




2. Plaża - c.d.

Plaża nie jest jednorodna. Podzielono ją na różne strefy, dzięki czemu każdy ma to czego pragnie, bez wadzenia innym. Mamy więc część plaży strzeżonej, obstawionej gęsto ładnymi ratownikami. Tutaj możemy bezpiecznie się kąpać. Idąc trochę dalej napotykamy plażę dla psów, gdzie kochane zwierzaki mogą wyszaleć się w wodzie. Mamy w końcu plażę nudystów. Jest ona już po niemieckiej stronie i figuruje w mojej głowie jako bardzo ciekawe zjawisko. Ciekawe jest to, że nago decydują się chodzić osoby, które może niekoniecznie mają co pokazać. xd Pozostałe wolą zostać w ubraniach. Mimo to szanuję i cieszę się, że owi nudyści w Świnoujściu też mogą znaleźć swoje miejsce. Jak już wspomniałam, odkąd zniesiono granice w UE, możemy śmiało przejść sobie plażą do Niemiec. Jest to bardzo fajne, bo niemieckie miasteczka, takie jak Albeck, czy Heringsdorf, są urocze i warte zobaczenia. W ogóle Świnoujście jest polskim miastem, w którym usłyszymy tyle języka niemieckiego co nigdy. Niemców jest tu dużo, tak samo jak i Polaków po stronie niemieckiej.


3. Miejsca/ zwiedzanie

Świnoujście jest miastem, więc jeśli pogoda zawiedzie lub znudzi się wam plażowanie, możecie robić mnóstwo innych fajnych rzeczy. Moją ulubioną aktywnością sportową jest jazda na rowerze miejskim, ponieważ wypożyczalni jest ogrom, a trasy rowerowe są cudne. Można wybrać się wzdłuż promenady, kierując się w stronę Niemiec, gdzie jadąc przez Albeck możemy podziwiać urocze wille i uporządkowane parki. Po Albecku dojeżdżamy do Heringsdorfu, gdzie warto przejść się po malowniczym molo z unikatową galeryjką handlową. Kierując się w stronę przeciwną do naszych sąsiadów, możemy wybrać się na wycieczkę do lasu, portu, ślicznej mariny, czy powojennych bunkrów, będących obecnie muzeami - fortów Anioła, Gertharda i Zachodniego. Troszkę dłuższa przejażdżka zaprowadzi nas na wyspę Karsibór, gdzie znajduje się rezerwat ptaków i możemy spotkać np. kormorany. Czy rowerem, czy pieszo, warto wybrać się do Świnoujskiego Centrum i parków, które dzięki inwestycjom miasta stają się coraz piękniejsze. Jest też najwyższa na polskim wybrzeżu latarnia morska, charakterystyczny wiatrak, ładne kościoły z morskimi motywami oraz pozostałość po dawnym kościele protestanckim - tzw. Wieża. Polecam wspiąć się na taras widokowy na jej szczycie, by zobaczyć miasto z góry, a później wybrać się na deser lodowy do Cafe Wieża.




4. Zakupy

 Dla tych z was, którzy nie mogą obejść się bez zakupów lub chcieliby na urlopie na spokojnie poszukać sobie jakiegoś fajnego ciucha, informuję, że kilka lat temu otworzono w mieście pierwszą galerię handlową, sprawiając, że według subiektywnej oceny Anny Bolek Świnoujście stało się pełnoprawnym miastem. W Corso m.in. możemy znaleźć Rossmanna, Mohito, Reserved, H&M, Housa, Croppa, Douglasa, czy co najważniejsze lody Grycana, czyli jest ok. Koło portu znajduje się też Empik, czyli już naprawđę szczęścia. Jeśli zaś kogoś interesują typowo pamiątkowe zakupy, na promenadzie mamy multum wszelkich kartek, magnesów, biżuterii, czy w tym roku (werble werble...) fidget spinnerów. xd

5. Kultura

W wakacyjnym Świnoujściu znajdzie się też wiele atrakcji dla miłośników kultury we wszelkiej postaci. W tym roku odwiedziłam miasto pod koniec lipca i trafiłam na doskonały Festiwal im. Marka Grechuty. W ramach festiwalu, codziennie odbywały się różnego rodzaju wydarzenia kulturalne. Były więc koncerty (m.in. Cugowscy), przedstawienia teatralne i operowe (jak opera Nabucco), czy kino nocne na leżakach (tu obejrzałam jeden z moich ukochanych musicali - Hair ♡). Są też inne projekty, takie jak cykl koncertów organowych, pokazy kabaretów (Kabaret Skeczów Męczących), coroczne Regaty, czy realizowany tego roku na terenie różnych nadmorskich miejscowości Projekt Plaża TVN (w skrócie: gry, zabawy, sport, dużo imprez i darmowego jedzenia xd). Także co tu dużo mówić, jeśli leżenie na plaży/chodzenie po niej przestaje was satysfakcjonować, te wszystkie fajne wydarzenia nie dadzą wam się nudzić.

6. Jedzenie

Lubicie jeść? Świnoujście Was nie zawiedzie. Tutaj bez liku kawiarni, restauracji, smażalni ryb i budek z wszelkim możliwym jadłem. Najpierw powiem Wam gdzie wybrać się na obiad, a potem wspomnę nieco o przekąskach. Moim numerem jeden jest zdecydowanie Toscana - włoska restauracja w samym centrum Świnoujścia. Pizza tutaj to niebo w gębie, a ja zamawiam zawsze wersję komponowaną z wybranych przez siebie składników. Zamiast tego (choć pizza to diament), można tu zasmakować pysznych makaronów oraz ryb - je zawsze zamawia mój tata. Kolejną klimatyczną restauracją o równie światowej nazwie jest Amsterdam - restauracja znajdująca się na przy promenadzie. Szczerze mówiąc nie szaleję za bardzo z rybami i na ogół kończy się na łososiu w towarzystwie sałatki, ale moja rodzina jadła tam smakowite ryby. Dla mnie jednak (#estetykawnętrzbardzo) przede wszystkim zachęcające jest prześliczny, amsterdamski wystrój wnętrza. Kolejną restauracją godną polecenia jest niewątpliwie Mistral - również na przy promenadzie. Jadłam tam najcudoeniejszą na świecie sałatkę z kurczakiem i owocami. Połączenie nietuzinkowe, ale zdaje egzamin na 6 z plusem. Oprócz tego orzeźwiające lemoniady, w tym arbuzowa. Mmm! Pyszności oferuje także restauracja Taste, znajdująca się w samiutkim porcie. Jest ona właściwie przerobionym pubem, więc jeśli ktoś lubi pubowe klimaty (ja!), to będzie zadowolony. Szczególnie, że obsługa jest przemiła, a jedzenie bardzo dobre i apetycznie podane (znak rozpoznawczy: kolorowy kwiat na talerzu ♡). Zjecie tu rybki oczywiście, w tym mego kochanego łososia. Ostatnia restauracja, którą chciałam wam polecić, to surowa, pełna charakteru Prochownia. Dojść do niej nie  prosto, jest bowiem schowana głęboko w lesie. Ale w sumie prawidłowo, bo Prochownia znajduje się tuż obok fortu Anioła, do którego dotarcie miało być właśnie utrudnione w czasie wojny. Znajdą tu coś dla siebie szczególnie wielbiciele dziczyzny, której osobiście ja nie jestem zwolennikiem, ale co kto lubi. Wśród dzików, sarn i ptactwa, jest ratunek dla mnie - pyszne pierogi. Restauracji jest jeszcze multum, ale jakie będą wasze numery jeden musicie już sprawdzić sami. ;) Nie wspomniałam nic o smażalniach ryb, a to dlatego, że tam nie chodzimy. Po prostu jakoś nie mamy tego w zwyczaju i wybieramy zawsze te sprawdzone przez nas restauracje. Ale siedzi w nich zawsze mnóstwo ludzi, są tuż obok plaży i całkiem ładnie od nich pachnie, więc na pewno warto spróbować. ;)

Teraz czas na kawiarnie. Tutaj jednoznacznie, bez mrugnięcia okiem, mogę wskazać dwa miejsca. Pierwszym z nich jest Coffee Bar -  kawiarnia zlokalizowana w samym prawie porcie, niedaleko Taste. Jest ona tak klimatyczna, pełna drewnianych mebli, miękkich poduszek i kwiatów, że naprawdę poczujecie się tu jak w przedsionku Nieba. Abstrahując już jednak od mojej wnętrzarskiej obsesji, jedzenie i picie jest tam również niebiańskie. Oczywiście ja zawsze zamawiam tartę cytrynową i z trudem zmuszam się do wprowadzania różnorodności w me życie, biorąc na przykład babeczkę owocową - też wspaniałą. Tarta cytrynowa jest cudowna, choć ostatnio stwierdzono, że mam przez jedzenie ich zbyt wiele, wypalone kubki smakowe - wiecie, za dużo kwaśności. xd Moja kuzynka zawsze zamawia bezę, która bardzo jej smakuje, więc śmiało mogę polecić wszystkie wypieki z Coffee Baru. Można się napić tu ponoć napić smacznej kawy. Tego potwierdzić nie mogę, gdyż dla mnie każda jest jednakowo niesmaczna. Taki już mój ciężki los. xd
Kolejną kawiarnię odkryliśmy dopiero w tym roku, a znajduje się ona w samym centrum miasta. Jest to El Papa - Cafe Hemingway. Cały lokal utrzymany jest w klimacie Ernesta Hemingwaya, którego uwielbiam, są więc jego portrety, książki... i taka specyficzna aura. Jest również dużo koloru, poduszek oraz nietuzinkowej sztuki na ścianach. Ciasta popisowe kawiarni to El Papa malinowe i bananowe, które stanowią połączenie czekolady, śmietanki i tych właśnie owoców. Mnie urzekło szczególnie to bananowe oraz duży wybór herbatek. <3
Zapomniałabym o jeszcze jednej, ciekawej kawiarni, mieszczącej się w Wieży, o której już wspomniałam. Wnętrze urządzone jest w starodawnym, iście klasycystycznym stylu, więc wcinając smaczne desery lodowe, możemy poczuć się jak mieszkańcy dworu.
Jeżeli mamy ochotę na szybką przekąskę, wybieramy cuda z budek przy promenadzie. Są to: wspaniałe smażone ziemniaczki pokrojone na plasterki, gofry, lody amerykański bądź włoskie, mrożone napoje, czy coś nowego z tego roku - Buffle - połączenie lodów i gofrów (takie lody w rożku z gofra).





7. Morskie wycieczki

W morzu możecie pływać, jeździć na bananie, uczyć się surfingu/ kitesurfingu, czy też śmigać na motorówce. Jest mnóstwo fajnych rejsów z portu - czy to imprezowym statkiem pirackim, czy typowym statkiem wycieczkowym, na którym przewodnik opowiada o mieście. Są rejsy wokół portu, do niemieckich miast, czy do Międzyzdrojów. Jeżeli miałby ktoś zaś ochotę na jakiś dłuższy rejs/ wycieczkę, ze Świnoujścia można wyruszyć promem do Szwecji, Danii, czy Niemczech. Ja płynęłam do Ystad, na wyspę Bornholm, czy świetną wycieczkę do Malmo i Kopenhagi. Można też wybrać się chociażby do Berlina, czy niemieckiego Legolandu. Świnoujście jest więc doskonałą bazą wypadową, z której można śmiało wyruszyć w północne kraje, za o wiele niższą cenę, niż chociażby z Krakowa.

Co na NIE?

Wychwalam to Świnoujście ponad Niebiosa, a przecież musi mieć jakieś wady.

Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że jest to miasto. Zwyczajne, stosunkowo duże miasto, w którym oprócz turystów żyją i pracują mieszkańcy. Będzie to więc przeciwieństwo spokojnego półwyspu Helskiego, czy cichych, pozbawionych zgiełku wiosek. Bywa więc głośno, czy to w dzień, czy to wieczorem. Trzeba uważać by czasem nie zarezerwować pokoju tuż obok dyskotek, czy głośnych pubów. Na promenadzie bywa też tłoczno, tak samo jak na plaży w słoneczny dzień. Plusem, jest szerokość plaży, sprawiająca, że jakoś się towarzystwo rozchodzi. Miasto jest też uzdrowiskiem, więc oprócz zwykłych turystów, spotkamy tu też dużo pań i panów w wieku podeszłym, którym tylko wieczorne tańce oraz amory w głowie. xd Nie jest to więc miejsce dla ludzi szukających wakacyjnej oazy ciszy i spokoju, pustych plaż i samotnych spacerów o zachodzie słońca. Cały czas mówimy oczywiście o sezonie wakacyjnym. Byłam w Świnoujściu również na początku maja, no i jest dużo bardziej pusto, nie powiem. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie przestraszyliście się. Spokojne miejsca do zamieszkania, spacerów, czy wyludnione kawałki plaży również można znaleźć. Trzeba tylko być świadomym, że Świnoujście jest żywym miastem. Po prostu. ;)

Te 7 punktów to i tak niewiele. Ja każdego roku odkrywam w tym mieście nowe miejsca, spotykam się z wieloma ciekawymi ludźmi i sytuacjami. Wybierzcie się! Może na Was też podziała? A może i wy macie swoje ukochane miejsca na letni wypoczynek?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie