Przejdź do głównej zawartości

21 faktów o mnie


Dokładnie rok temu, z okazji rocznicy istnienia mojego bloga, powstał tekst o podobnej treści. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jakim cudem minęło od tamtego dnia tyle czasu. No cóż. Trzeba się pogodzić z uciekającym czasem. Tymczasem wrzucam Wam 21 faktów o mnie, z racji, że niestety tyle wiosen już mam. Może akurat dowiecie się czegoś interesującego. Enjoy.

1. Są na tym świecie dwa istotne ptaki - skowronek i sowa. Ja jestem zdecydowanie sową.

2. Nie cierpię chodzić po górach. W ogóle nie przepadam za jeżdżeniem w góry. Wyjątek - na narty w zimie i na rajdy konne w lecie.

3. Nigdy jakoś specjalnie nie wciągnęłam się w jeździectwo, ale lubię od czasu do czasu pojechać konno na kilkugodzinną jazdę terenową po lesie. Najwspanialszych terenów doświadczyłam w Bieszczadach.

4. Jedynym napojem gazowanym, który lubię jest Coca-Cola.

5. Nie cierpię kawy, za to litrami mogłabym pić herbatę.

6. Nie lubię i nie mogę pić też mocnej czekolady. Źle się po niej czuję.

7. Zawsze moim ulubionym gatunkiem filmowym była komedia romantyczna. Ostatnio zainteresował mnie zaś thriller! (kto by pomyślał)

8. Polscy jutuberzy których najczęściej oglądam to Lisie Piekło i Gonciarz.

9. Apropos, chodziłam do II LO w Krakowie. Tam gdzie Maciek Stuhr, Grzegorz Miecugow i Krzysiu Gonciarz właśnie. :D

10. Moim ulubionym sklepem z ubraniami, jest miejsce pełne bardzo dziwnych rzeczy - Medicine. Polecam.

11. W odróżnieniu od większości kobiet, otrzymanie kwiatów nie jest dla mnie niczym super. Dużo chętniej przyjęłabym książki, bilety, słodycze, albo cokolwiek. xd

12. Już to kiedyś mówiłam, ale bardzo nie lubię biegać. Nie przepadam też za innymi rodzajami lekkoatletyki oraz grami zespołowymi.

13. Jestem wychowawcą kolonijnym i w tym roku byłam na swoim pierwszym obozie z dziećmi. Było super. 

14. Piję bardzo mało alkoholu. Głównie dlatego, że po prostu strasznie mi nie smakuję.

15. Moim ulubionym sportem jest narciarstwo.

16. Umiem grać na pianinie i trochę na gitarze.

17. Chciałabym kiedyś napisać książkę obyczajową.

18. Najbardziej lubię czytać kryminały oraz książki obyczajowe właśnie.

19. Moi przodkowie pochodzili z Niemiec.

20.  Jestem człowiekiem północy, toteż wolę chłodniejsze kraje.

21. Jestem również człowiekiem miasta. Wieś na chwilę jest fajna, ale na dłuższą metę zawsze wybiorę miasto właśnie. <3

Komentarze

  1. Zacznę od tego, że niesamowicie podoba mi się nowa odsłona bloga, wygląda bardzo profesjonalnie i przejrzyście. Klasyka i minimalizm zawsze sprawdzają się najlepiej :D

    A i fakty też ciekawe, może pomyślę o tego typu wpisie u siebie. Jak powszechnie wiadomo bardzo się różnimy jeżeli chodzi o nr 5, natomiast też jestem sową i też mnie bardziej ciągnie na północ ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki misia, czekam na tego typu wpis u Ciebie! I jedziemy na północ w takim razie :*

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o kawę, alkohole i marzenie o pisarstwie - mam identycznie! <3
    Ale góry kocham całym sercem, a na wsi mogłabym spędzić całe życie (i właściwie to robię) ;)

    Pozdrówki i uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zarówno wieś, jak i miasto, góry jak i morze powinny mieć swoich fanów. Inaczej byłoby im smutno. :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie