Przejdź do głównej zawartości

Co zrobić gdy twój były zaprasza cię na swój ślub?

Ja tam nie mam takich problemów, więc łatwo mi się z nich śmiać. Mam nadzieję, że nikt z Was również się z czymś takim nie spotkał, bo to straszne być zaproszoną na ślub byłego chłopaka. :O Szczególnie jeśli sprawa jest dość świeża i coś tam jeszcze do niego czujemy. Masakra. Wierzę, ze nic takiego mnie nigdy nie spotka, bo obawiam się, że mogłabym kogoś skrzywdzić (chłopaka albo jego przyszłą małżonkę). xd

Ponieważ miewam spontaniczne (najczęściej nocne) pomysły, pewnego wieczoru postanowiłam nagrać film pt. "Co zrobić gdy twój były zaprasza cię na swój ślub?". Nie wiem skąd ten pomysł - dziwne idee po prostu czasem pojawiają mi się w głowie. Najlepiej wtedy je wcielić w życie. Tak też zrobiłam, więc przez pół nocy nagrywałam kolejne scenki, narrację, montowałam wszystko i dodawałam muzykę. Przy okazji nauczyłam się to wszystko robić, więc jestem zadowolona. Dziś pomyślałam, że wstawię filmik tutaj, bo w sumie czemu nie. Jest on utrzymany w klimacie komediowym (przynajmniej usiłuje być) i jestem z niego dość zadowolona. Nie wiem czemu. Enjoy.



PS. Jeżeli ktoś zauważył zatrważające podobieństwo do Lisiego Piekła, to ja nic na to nie poradzę. Zauważyłam to dopiero później, była to nieświadoma inspiracja, ale tak Liska lubię (i oglądam dużo), że naśladownictwo to nastąpiło to w sferze mojej nieświadomości. Enjoy anyway.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie