To moja kolejna relacja z cyklu wpisów o Reminiscencjach Teatralnych, które z pewnością można zaliczyć do ciekawego doświadczenia w moim życiu. :)
Sztuki wystawiane podczas festiwalu są inspirowane twórczością izraelskiego dramatopisarza Hanocha Levina, który jest twórcą sztuki Płomień Żądzy. Miałam okazję zobaczyć ją wczoraj na deskach Teatru Bagatela i była ona dla mnie bardzo zaskakująca. Opowiada o samotnym, nieurodziwym mężczyźnie pragnącym miłości, cierpiącym samotnie w zaciszu własnego domu. Gdy na jego drodze pojawia się okazja do wyjścia z własnej strefy komfortu i poznania kobiety, okazuje się, że wcale nie jest taki do tego chętny. Udaje się jednak na spotkanie z przyszłą żoną, zachęcany przez namolną rodzinę. Okazuje się ona równie brzydka jak on, przez co nie jest w stanie na nią spojrzeć. Problematyczna staje się szczególnie noc poślubna, podczas której nasz bohater nie jest w stanie spełnić się w roli małżonka. Dolegliwość nie ustaje przez kolejne dni, co doprowadza do rozpaczy całą rodzinę, która stara się za wszelką cenę doprowadzić do zbliżenia młodych. Zdesperowana rodzina decyduje się sprowadzić nawet prostytutkę oraz piękną księżniczkę, które mają wyleczyć mężczyznę.
Sztuka jest wyrazista i zabawna. Moim zdaniem idealnie pokazuje presję społeczną, która ciąży nad ludźmi, potrzebę bezwzględnego dostosowania się do schematów, uprzedmiotowienie człowieka. Mamy tu do czynienia z doskonałą grą aktorską (Bagatela ma świetnych aktorów, szczególnie cenię Wojciecha Leonowicza <3), pomysłową scenografią i oryginalnymi kostiumami. Sztuka ta potrafi zaskoczyć, rozbawić, ale i wzbudzić w widzach refleksję. Polecam wszystkim lubiącym nieszablonowe przedstawienia! :)
Komentarze
Prześlij komentarz