
Piszę o tym, bo wydaję mi się, że nie tylko ja myślę w ten sposób. Nie potrafię przejść obojętnie obok śpiącej na zimnie osoby bezdomnej, a jednak bądź co bądź nie zrobiłam w opisywanym przypadku nic, zupełnie nic. To uczucie bezradności i gorzkiego dyskomfortu, że nic nie zrobiłam kłuło mnie później przez resztę wieczoru, aż zdecydowałam, iż muszę o tym napisać. No bo, z jednej strony - "Ojej, bezdomny, powinniśmy się zatrzymać", a z drugiej - "Hmm, no nie wiem, czy to dobry pomysł." Myślałam o tym przez jakiś czas i stwierdziłam, że tak - warto się zatrzymać. I co więcej wreszcie porządnie się tematem zainteresowałam i dowiedziałam się gdzie dzwonić, co robić w takiej sytuacji. Stwierdziłam, że taki zatrzymanie się samochodem obok zziębniętego człowieka, sprawdzenie jego stanu i wykonanie jednego telefonu, czy to do MOPS-u, Straży Miejskiej (bezpłatny numer alarmowy 986), czy też na pogotowie jeśli sytuacja tego wymaga, wiele nas nie kosztuje. Zróbmy to, chociaż jesteśmy nieśmiali, choć nie chcemy pokazywać przed ludźmi swojej wrażliwości. Zróbmy to mimo, że obawiamy, iż taki rozespany bezdomny (bardzo możliwe, że pod wpływem alkoholu) odburknie nam coś niemiłego, gdy go obudzimy. Nie szkodzi. Bo przecież szybko o tym zapomnimy, za to będziemy mieć czyste sumienie, dobry uczynek na karku i nie będziemy mieć wyrzutów sumienia, że (niestety może się tak zdarzyć) przez brak naszej reakcji zamarzł człowiek. Bo bezdomny, to również człowiek, choć widząc zachowanie i znieczulicę niektórych ludzi, nie zawsze się o tym pamięta. Wiadomo, łatwo oceniać - sam sobie zasłużył, nie pracuje, pije alkohol, ale w takim przypadku jak opisuję, nie ma co się wdawać w dywagacje, bo może chodzić przecież o ludzkie życie.
Wiem, że łatwo mi to mówić teraz, siedząc wygodnie w ciepłym łóżku z laptopem na kolanach, ale odpowiednie numery właśnie wpisuje sobie do telefonu i następnym razem już nie będę bezradna. Przecież mogę bezinteresownie pomóc drugiemu człowiekowi, zareagować na jego niedolę, a w końcu właśnie to jest wyznacznikiem człowieczeństwa.
Podobnej (często natychmiastowej) reakcji wymagają też przecież potrącone czy przemarznięte zwierzęta, czy zostawione w lecie w nagrzanych samochodach dzieci, czy psy, ale skoro mamy zimę to temat bezdomności wyszedł na przód. Do pozostałych kwestii pewnie jeszcze wrócę. Jak się okazuje numer alarmowy 986 nadaje się w większości tych przypadków, no chyba że sytuacja wymaga poważniejszej interwencji. Nie bądźmy więc obojętni, warto pomagać!
http://www.strazmiejska.krakow.pl/smmk/pl/dziennik-polski/2600-numer-986-moze-uratowac-zycie.html
http://krakow.pl/aktualnosci/165841,29,komunikat,zadzwon__nie_badz_obojetny_na_los_bezdomnych.html
Komentarze
Prześlij komentarz