Przejdź do głównej zawartości

Koniec obojętności

Noc, City, Czarno Biały, Ludzie, Poza, Śnieg, Zima

Dzisiaj wieczorem, wracając z rodzicami od koleżanki, przez okno zobaczyłam bezdomnego mężczyznę śpiącego na ławce na przystanku. Było ciemno, zimno (temperatura trochę powyżej zera), padał mokry śnieg. Pierwsze uczucie - ukłucie żalu, smutku i iskierka świadcząca o chęci pomocy. Iskierka jednak zgasła, za szybko.

 Piszę o tym, bo wydaję mi się, że nie tylko ja myślę w ten sposób. Nie potrafię przejść obojętnie obok śpiącej na zimnie osoby bezdomnej, a jednak bądź co bądź nie zrobiłam w opisywanym przypadku nic, zupełnie nic. To uczucie bezradności i gorzkiego dyskomfortu, że nic nie zrobiłam kłuło mnie później przez resztę wieczoru, aż zdecydowałam, iż muszę o tym napisać. No bo, z jednej strony - "Ojej, bezdomny, powinniśmy się zatrzymać", a z drugiej - "Hmm, no nie wiem, czy to dobry pomysł." Myślałam o tym przez jakiś czas i stwierdziłam, że tak - warto się zatrzymać. I co więcej wreszcie porządnie się tematem zainteresowałam i dowiedziałam się gdzie dzwonić, co robić w takiej sytuacji. Stwierdziłam, że taki zatrzymanie się samochodem obok zziębniętego człowieka, sprawdzenie jego stanu i wykonanie jednego telefonu, czy to do MOPS-u, Straży Miejskiej (bezpłatny numer alarmowy 986), czy też na pogotowie jeśli sytuacja tego wymaga, wiele nas nie kosztuje. Zróbmy to, chociaż jesteśmy nieśmiali, choć nie chcemy pokazywać przed ludźmi swojej wrażliwości. Zróbmy to mimo, że obawiamy, iż taki rozespany bezdomny (bardzo możliwe, że pod wpływem alkoholu) odburknie nam coś niemiłego, gdy go obudzimy. Nie szkodzi. Bo przecież szybko o tym zapomnimy, za to będziemy mieć czyste sumienie, dobry uczynek na karku i nie będziemy mieć wyrzutów sumienia, że (niestety może się tak zdarzyć) przez brak naszej reakcji zamarzł człowiek. Bo bezdomny, to również człowiek, choć widząc zachowanie i znieczulicę niektórych ludzi, nie zawsze się o tym pamięta. Wiadomo, łatwo oceniać - sam sobie zasłużył, nie pracuje, pije alkohol, ale w takim przypadku jak opisuję, nie ma co się wdawać w dywagacje, bo może chodzić przecież o ludzkie życie. 

Wiem, że łatwo mi to mówić teraz, siedząc wygodnie w ciepłym łóżku z laptopem na kolanach, ale odpowiednie numery właśnie wpisuje sobie do telefonu i następnym razem już nie będę bezradna. Przecież mogę bezinteresownie pomóc drugiemu człowiekowi, zareagować na jego niedolę, a w końcu właśnie to jest wyznacznikiem człowieczeństwa. 

Podobnej (często natychmiastowej) reakcji wymagają też przecież potrącone czy przemarznięte zwierzęta, czy zostawione w lecie w nagrzanych samochodach dzieci, czy psy, ale skoro mamy zimę to temat bezdomności wyszedł na przód. Do pozostałych kwestii pewnie jeszcze wrócę. Jak się okazuje numer alarmowy 986 nadaje się w większości tych przypadków, no chyba że sytuacja wymaga poważniejszej interwencji. Nie bądźmy więc obojętni, warto pomagać!

http://www.strazmiejska.krakow.pl/smmk/pl/dziennik-polski/2600-numer-986-moze-uratowac-zycie.html
http://krakow.pl/aktualnosci/165841,29,komunikat,zadzwon__nie_badz_obojetny_na_los_bezdomnych.html

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie