Przejdź do głównej zawartości

Walcząc o akceptację





"Autyzm jest czymś, czego nie mogę widzieć. Nie pozwala mi znaleźć i użyć moich własnych słów wtedy, gdy tego chcę. Albo powoduje, że używam wszystkich tych słów i głupich rzeczy, których nie chcę mówić" - Donna Williams "Nikt nigdzie"


W ten weekend byłam wolontariuszką na V Przeglądzie Filmów o Autyzmie i zespole Aspergera. Odbył się on w kameralnym kinie Mikro w Krakowie i jestem z niego bardzo zadowolona. Udało mi się obejrzeć cztery dobre (a raczej mniej znane) filmy fabularne, których bohaterami są ludzie zmagający się z powyższymi zaburzeniami.

 Jako wolontariusze, przeprowadzaliśmy wśród widzów ankiety, rozdawaliśmy ulotki oraz kierowaliśmy ich do sali kinowej. Odpowiadaliśmy też na ich ewentualne pytania. Była to nie obciążająca praca, a skoro nagrodą za nią miało być obejrzenie tak świetnych filmów, zdecydowanie warta wykonywania. Z resztą, uważam, że każda dodatkowa aktywność jaką podejmujemy, szczególnie bezinteresownie, w ramach wolontariatu, ma naprawdę duże znaczenie. Robimy coś ciekawego, nieprzeciętnego, zdobywamy nowe doświadczenia, a jednocześnie mamy świadomość, iż robimy coś dobrego dla innych W tym wypadku wprowadzamy widzów w zagadnienia dotyczące autyzmu, uwrażliwiamy ich i zwracamy uwagę na to, że wśród nas są osoby z takimi zaburzeniami, które należy zaakceptować i zrozumieć.

Tak naprawdę o autyzmie i zespole Aspergera  wiemy mało. Zbyt mało. Czym więcej więc akcji, które w jakiś sposób edukują społeczeństwo na temat tych zaburzeń, tym lepiej. Często zdarza się przecież, że np. w sklepie widzimy mamę zmagającą się z niesfornym dzieckiem. Większość osób powie wtedy, że dziecko jest rozpieszczone, źle wychowane. A przecież niekoniecznie. 1 na 100 dzieci zmaga się z autyzmem. jest to przecież bardzo dużo, możemy więc natknąć się na nie każdego dnia. Warto wtedy pomyśleć, zanim pochopnie oceni się nietypowe zachowanie dziecka. Mowa tu nie tylko o powszechnych objawach, takich jak osłabiona koncentracja, kłopot ze zrozumieniem poleceń, czy nadwrażliwość na mocniejsze bodźce. Autystyczne dzieci mają też przecież problemy w szkole - trudniej nauczyć im się pisać, czytać, ciężko im się skupić. Niestety nie zawsze spotyka się to z akceptacją wśród rówieśników.



Oglądając filmy i słuchając wypowiedzi specjalistów, zauważyłam jak sama niewiele wiem o autyzmie. W filmach zaakcentowano różne jego aspekty, takie jak problemy z koncentracją, niechęć do przytulania, czy dosłowna interpretacja wszystkich sygnałów z otoczenia. Zupełnie nie wiedziałam o nadwrażliwości osób autystycznych na światło oraz dźwięk. Przecież przejście przez hałaśliwe miasto musi być dla nich katorgą! Takie osoby przeżywają też różne rzeczy (np. niepowodzenia) dużo bardziej, nie są też w stanie zrozumieć niektórych zachowań innych ludzi, nawet gdyby były one intuicyjne. Muszą wkładać ciężką pracę, by uczyć się sekwencji zachowań, które są dla nich tak obce, jak dla nas naturalne.

Nie wiedziałam, że istnieje tak dużo filmów, których tematem są autyzm i zespół Aspergera. Cieszy mnie to, bo jak już mówiłam, zwrócenie uwagi społeczeństwa na osoby z takimi problemami to ważna sprawa. A te filmy działają na człowieka. Naprawdę. Każdy wyświetlany nam film był na swój sposób ciekawy, opowiadał pewną niezwykłą historię, opiszę je wszystkie pod spodem.


Luke



Film opowiada o chłopcu, który za radą ukochanego dziadka usiłuje się usamodzielnić, by nie być ciężarem dla rodziny. Z powodu, że cierpi na autyzm, musi przezwyciężać wiele trudności. Z uporem szuka więc pracy, przyjaciół, a także miłości. To mój ulubiony film z całego przeglądu, a pokochałam go za to, że ujmuje poważne tematy w zabawny sposób. Przez to, Luke jest po prostu przeuroczy. To jak chłopak stara się dostosować do świata jest wzruszające, a Lou Taylor Pucci świetnie sobie radzi w tej roli. Doskonały jest też Seth Green grający charyzmatycznego Zacka.



Marathon



Jest to chyba pierwszy koreański film jaki oglądałam i muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczył. Opowiada o autystycznym dwudziestolatku, który choć wygląda jak zdrowy, młody mężczyzna, zachowuje się jak małe dziecko. Oprócz nietolerancyjnej społeczności otaczającej Cho-wona, którzy najchętniej skazali by go na pobyt w zamkniętym ośrodku, niejakim problemem jest też nadopiekuńcza matka, która boi się choć na chwilę stracić syna z oczu. Oprócz dobrej (choć może odrobinę naciąganej) fabuły, doskonałe były zdjęcia oraz ścieżka dźwiękowa.



Mary i Max



To jedyny film z przeglądu o którym słyszałam wcześniej (bardzo pochlebne opinie z resztą). Niezwykła - jednak bardziej gorzka, niż słodka, opowieść o przyjaźni australijskiej dziewczynki z nowojorczykiem w średnim wieku, cierpiącym na zespół Aspergera. Film piękny, ale i smutny, animacja (!) i muzyka doskonałe, duże wrażenie robi też kolorystyka i naturalistyczne akcenty. Te elementy tworzą oryginalne, niepowtarzalne dzieło. Trochę ciężko mi ująć w słowa, co czułam po obejrzeniu tego filmu. Jest niezwykły i .. to po prostu trzeba zobaczyć. 


Ben X



Przejmujący dramat - najsmutniejszy z całego przeglądu i dający do myślenia - do myślenia nad bezkresem okrucieństwa które spotyka osoby inne od reszty. Ben jest nastolatkiem który zmaga się z autyzmem. Czynności które dla innych są normalne, dla chłopca wymagają maksimum wysiłku. Przez swoje zachowanie, jest okrutnie dręczony przez rówieśników. Niektóre sceny aż bolą, ale takie filmy są potrzebne, by uwrażliwić społeczeństwo na te złe rzeczy które dzieją się wokół - by przestały być ignorowane i akceptowane. W filmie zastosowano ciekawy sposób kadrowania, świetny też był monolog wewnętrzny Bena. Zdecydowanie wart obejrzenia!

Chciałabym dopowiedzieć jeszcze coś o Benie X, zauważyłam tam bowiem podejrzaną analogię do Sali Samobójców. A raczej odwrotnie, mam wrażenie (i z tego co zauważyłam na Filmwebie, nie tylko ja), że polski film bardzo mocno naśladuje Bena X. Byłam wręcz zaskoczona tym podobieństwem i z tego co widzę, nieznajomość belgijskiego dramatu w Polsce, została nieźle wykorzystana, a z Sali Samobójców zrobiono oryginalne i niezwykłe dzieło. Niebywałe. Podobieństw jest tak wiele... wygląd głównego bohatera, jego odseparowanie od świata, szkalowanie przez rówieśników, ucieczka w gry komputerowe, poznana wirtualnie dziewczyna, skłonności samobójcze... Naprawdę, aż się dziwię, że ta sprawa nie wypłynęła. No cóż. Według mnie Ben X jest o wiele lepszy od Sali Samobójców, chociażby dlatego, że Ben w odróżnieniu od Dominika ma prawdziwe problemy, z którymi musi walczyć. Oczywiście ile ludzi tyle opinii, ale polecam obejrzeć oba filmy - tak dla porównania. ;)

Cóż się będę więcej rozpisywać, opisałam wydarzenie, wszystkie filmy i wyraziłam swój bulwers. :P Przegląd jest organizowany w kinie Mikro od kilku lat i za rok też możemy się go spodziewać. Polecam wpaść, bo filmy o autyzmie są naprawdę ciekawe, a ponadto uczą ważnych rzeczy. 






Źródła: misiowe-mysli.blog.pl http://www.zaciszeautyzmu.pl/ http://www.filmweb.pl/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie