Pewnie nietrudno zauważyć, że ostatnimi czasy bardziej jestem na nie, niż na tak. Dlatego postanowiłam stworzyć listę rzeczy, których nie lubię, a które na ogół bardzo lubi reszta populacji, przez co staję się potencjalnym outsiderem. ;)
1. Siatkówka
Nie lubię od czasów niepamiętnych - chyba podstawówkowych. Zawsze się stresowałam, gdy musiałam w to grać, bo bałam się tej głuuupiej piłki, która leci na mnie z zawrotną szybkością. To był po prostu konflikt tragiczny! Jak odbiłam, to ręce bolały mnie jak nie wiem, jak nie odbiłam, spadały na mnie pretensje od całej drużyny. Co gorsza, ludzie zawsze, no naprawdę zawsze chcieli w nią grać!
2. Karmel i toffi
Dla mnie praktycznie jedno i to samo. Niedobre, bardzo niedobre. A wszyscy wokoło jawnie uwielbiają! Oczywiście co wynika z mojej nienawiści do tej mega słodkiej, kleistej masy, nie jem żadnych krówek, toffifee, marsów, twixów i innych tego typu rzeczy zajadanych wszędzie wokół mnie.
3. Kawa
Naprawdę nie mam pojęcia czemu jej nie lubię, większość mojej rodziny popija regularnie. W podstawówce sądziłam, że polubię w gimnazjum, tam z kolei, że w liceum, a w liceum, że na studiach. No coś nie wyszło! W tym momencie wiem, że jestem nałogowym herbaciarzem, a z próbami pokochania kawy dałam sobie spokój. Także no... "-Umówimy się na kawę? -Nie! Na herbatę!"
4. American Beauty
Arcydzieło, pięć Oscarów, hohoho. Nie wiem dlaczego film jest uważany za taki wspaniały, ja w nim nic ciekawego nie zobaczyłam, mimo iż obejrzałam dwa razy, starając się wczuć w postacie, dostrzec głębię i zrozumieć fenomen. Dla mnie wszyscy bohaterowie byli mocno szurnięci, na czele z wkurzającym Lesterem, jego rozhisteryzowaną żoną i córką, z setką niesprecyzowanych problemów. Postacie miały być chyba dość szablonowe (facet w kryzysie wieku średniego, były żołnierz znęcający się nad rodziną, łatwa blond nastolatka), ale wyszło to bardzo sztucznie. Co było dobre to soundtrack. Naprawdę świetny! A co do reszty.. co kto lubi.
5. Zara
Mnóstwo koleżanek kupuję w Zarze, wraca z niej z pełnymi torbami ubrań. A ja? Czasem wejdę tam, z dobrymi chęciami, naprawdę! Mówię sobie: "Polubię Zarę!", no i nic. Chodzę, szukam i trafiam na same sandałki na obcasie z wężowej skóry, czerwone, krótkie kamizelki z futra, dziwne, dresowe sukienki.. Nie wiem, czy ze mną jest coś nie tak, czy z tym sklepem. Czasem zdarzy mi się wyhaczyć niezłe spodnie lub bluzkę, ale właśnie - muszę wyhaczać. A może jak ja wchodzę, to wszystkie fajne ubrania się chowają..? Kiedyś rozwiążę tę zagadkę!
7. Biała czekolada
To jest chyba pierwsza rzecz, za którą nie przepada też jakaś drobna część ludzkości oprócz mnie. :O Zupełnie mi nie smakuje i według mnie w niczym nie przypomina czekolady. Jest też przeraźliwie słodka. Ale co ciekawe, bardzo lubię połączenie czekolady mlecznej i białej, występującej w tych wszystkich Kinderkach i Milce łaciatej, pyszne są też łaciate lody, mniam!
8. Bieganie
Poranny jogging, te sprawy. Nie dla mnie. Druga rzecz obok siatkówki, z którą zmagałam się na lekcjach wf-u i której szczerze nienawidziłam. Dalej nie lubię, latanie po lesie, po parku, czy po ulicy nie jest dla mnie żadną rozrywką, tylko drogą przez mękę. Nie jest to tak, że nie lubię wszelkich sportów, kocham taniec, narty, tenis, lubię też gimnastykę i jazdę konną. Jeżeli zaś chodzi o bieganie, to do autobusu zdecydowanie wystarczy. :P
9. Horrory
Po prostu strasznie się ich boję, więc nie lubię i nie oglądam. Mam bardzo wybujałą wyobraźnię, więc po potencjalnym horrorze, może mi się wydawać, że ktoś za mną idzie, siedzi w mojej szafie, albo chce mnie zabić pod prysznicem. Naprawdę! Wystarczyła mi jedynie sugestia koleżanki, by trwale czuć respekt przed godziną trzecią w nocy, więc co by dopiero było po Egzorcyzmach Emily Rose! Nie nie, horrory są nie dla mnie!
10. Grinch!
Są osoby dla których Grinch na Święta jest niemal tak oczywisty jak Kevin Sam w Domu. Ja tego stwora wprost nie cierpię. Jest brzydki, okropny, a film jest tak strasznie kiczowaty, że nieomal udało mu się trwale obrzydzić mi oświetlenie choinkowe.:P Nie zmienia to faktu, że Jima Carreya uwielbiam. Zatem, zielony stwór Grinch, zwieńcza zbiór rzeczy, od których trzymam się jak najdalej. :D
Istnieją ponoć osoby które nie zjedzą zupy pomidorowej (:O), są i tacy, którzy nie lubią The Beatles i czekolady! Jeżeli zaś chodzi o mnie, nikomu nie uda się namówić mnie do ponownego oglądnięcia Grinch: Świąt nie będzie, na próżno można też mnie namawiać do wypicia Cappuccino. Każdy ma swoje indywidualne gusta i nie warto z nimi dyskutować, bo to i tak nic nie da. Trzeba je po prostu zaakceptować, chociażby były bardzo dziwaczne. ;)
Komentarze
Prześlij komentarz