Przejdź do głównej zawartości
Odkrycia lata

Podczas tego lata spędzałam czas trochę podróżując, oglądając filmy, spotykając się ze znajomymi, czytając, surfując po internecie, sporo też po prostu włóczyłam się po Krakowie. To był właśnie czas odkrywania różnych rzeczy. Przedstawię tu te, które chcę polecić i do których na pewno wrócę.


Książki

Wołanie kukułki - zastanawiałam się czy J.K. Rowling po napisaniu uwielbianej przeze mnie serii o Harrym podoła w gatunku, jakim jest powieść detektywistyczna. Zdecydowanie tak. Książka jest ciekawa, barwna, trzymająca w napięciu i baardzo wciągająca. Świetnie przedstawia też wyjątkowy, londyński klimat. Naprawdę warto przeczytać.





Bezpieczna przystań - Czytać książki Sparksa zaczęłam dopiero w te wakacje. Może i schemat mają podobny, przewidywalny, ale czyta się je znakomicie. W Bezpieczną Przystań wciągnęłam się bardzo, ma ona wszystko to co lubię: wątek miłosny, kryminalny i obyczajowy. Wzruszyć też się udało (jak to u mnie). Adaptację filmową muszę obejrzeć, acz słyszałam, że jest średnia.






Filmy

Ja cię kocham, a ty śpisz - Film powstał przed moim urodzeniem, a odkryłam go dopiero niedawno. Niezwykle urocza komedia romantyczna ze świetną Sandrą Bulock. Film w fajny sposób pokazuje, że mimo, iż życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy chcieli, to czasem wychodzimy na tym nawet lepiej. Oglądałam go z uśmiechem, a Lucy i Jack dołączyli do szacownego grona moich ulubionych par filmowych.






Nieracjonalny mężczyzna - Zauważyłam sporo głosów krytyki związanych z tą nową produkcją Allena. Moje zdanie jest zupełnie inne, bo film bardzo mi podobał. Jest ciekawy, ma urokliwe zdjęcia i muzykę, jest też dość zaskakujący. Pokazuje gorzki obraz odnajdywania celu w życiu kosztem innego człowieka, przez sfrustrowanego profesora filozofii.







Seriale

Przyjaciele - Już od jakiegoś czasu słyszałam o fenomenie tego serialu, ale dopiero niedawno zdecydowałam się zacząć go oglądać. Oczywiście jak każdy kto zacznie oglądać Friends, od razu ich pokochałam, zaczęłam się też utożsamiać z sympatycznymi bohaterami. Zaczęło się więc oglądanie odcinków po nocach (jeszcze tylko jeden, przecież to tylko dwadzieścia minut...). ;) Polecam każdemu. Serial świetnie potrafi poprawić humor w każdej sytuacji.






Zagubieni - Pierwszy raz oglądałam ich w wieku dziewięciu lat, co chyba nie jest do końca normalne ale cóż. ;) Tak wyszło, że po dziesięciu (omg) latach znowu się w Lost wciągnęłam. Serial opowiada o losach pasażerów samolotu, który rozbija się na tajemniczej wyspie. Jest on przygodowy ale ma też wątki science-fiction. Czasem jest straszny, bywa romantyczny, bardzo trzyma w napięciu (muzyka!) i gra tam Josh Holloway - moja miłość czasów dziecięcych i (jak się okazuje) obecnych.






Muzyka

If I stay - Soundtrack z filmu
Ostatnio w ogóle wciągnęłam się w soundtracki, ale ten zwrócił moją szczególną uwagę. Muzyka w If I stay jest piękna i poruszająca, jest idealnym tłem do podróży, nauki czy pracy. Przy 'Heal', 'Halo', 'Heart Like Yours' można się rozpłynąć, natomiast energetyczne 'Who Needs You By' świetnie stawia na nogi i pobudza do działania.







Miejsca

Kopalnia Soli w Wieliczce, Trasa Górnicza - Chociaż mieszkam w Krakowie, a Wieliczka jest od niego rzut kamieniem, pierwszy raz do kopalni wybrałam się w te wakacje. Co więcej, skorzystałam z promocji i od razu zwiedziłam obie trasy: turystyczną i górniczą. Trasa turystyczna, to klasyczne zwiedzanie wszystkich eleganckich komór, kaplic. Wrażenie robią piękne żyrandole, czy rzeźby wykonane w całości z soli. Natomiast trasa górnicza jest stosunkowo nowa, mniej znana, ale według mnie naprawdę niezwykła. Chodzi się zupełnie innymi korytarzami niż podczas trasy turystycznej. Wchodząc pod ziemię dostaliśmy kombinezony ochronne, hełmy, pochłaniacze i lampy górnicze. Szliśmy za przodowym poprzez surowe, ciasne korytarze, ciemne komory, przeznaczone dla pracy górniczej. Każdy zwiedzający miał wyznaczone zadanie. Uczyliśmy się też rąbać bloki solne kilofem, wyznaczać szlaki na mapie, wiązać liny i mierzyć stężenie metanu. Było to ciekawe przeżycie, móc się niejako wczuć w rolę górnika i po prostu dobrze się bawić.


















Kawiarnia Zaćmienie - Uwielbiam włóczyć się po mieście i odkrywać klimatyczne kawiarnie. Czasem mam wrażenie, że powinnam przenieść się w czasie i dołączyć do grona Krakowskiej Cyganerii. A więc chodząc po Krakowie odkryłam właśnie Caffe Zaćmienie. Jest to oryginalne, przytulne miejsce, w którym można zjeść pyszne tosty i wypić dobrą herbatę. Lekki półmrok, dużo zieleni i śliczne światełka tworzą niezwykłą atmosferę tej kawiarni.




   


Sklepy: Tiger, a Tab, The Secret Soap Store, Enjoy i Lush.

Uwielbiam różnego rodzaju kolorowe, słodkie akcesoria i ozdoby czy też kosmetyki. Zdarza się więc, że wracam z poważnych zakupów z kolejną głupotką do pokoju, czy do łazienki. Pomijając fakt, iż pachnące kule do kąpieli, mydełka, śmieszne przybory do pisania czy śliczne kubeczki kuszą mnie bym zabrała je do domu, w sklepach tych można znaleźć rzeczy które idealnie nadają się na prezent.

A Tab wydaje się najpraktyczniejszy z tych wszystkich sklepów. Można tam kupić m.in. wszelkie naczynia i przybory kuchenne. Ja znalazłam tam świetne kubki, papierowe rurki i prześliczne posypki do ciastek. Na sklep natrafiłam w krakowskiej Bonarce i na pewno jeszcze nieraz go odwiedzę.










The Secret Soap Store i Lush to sklepy z oryginalnymi, ręcznie robionymi kosmetykami. Pierwszy sklep wynalazłam w Bonarce. Fajne jest to, że znajdujące się tam mydełka (mango!), balsamy czy peelingi mają naturalny i wspaniały zapach. Świetne są owocowe peelingi do ust. Właśnie czaję się na arbuzowy. Na Lush natrafiłam będąc w Paryżu i od raz pożałowałam, że nie ma go w Polsce. Naprawdę wszystko (kule musujące, mydła, kremy) przypomina tam jedzenie. Mydełka w kształcie makaroników, czy balsamy w pudełku do lodów po prostu mnie zachwyciły.










Zarówno Enjoy, jak i Tiger znalazłam w Warszawie. Enjoy przyciągnął mnie bijącą od niego magiczną pstrokacizną. Sklep jest kolorowy, przesłodki i przeładowany mnóstwem balonów, bajkowych strojów i nakryć głowy i innych przeuroczych rzeczy które na pewno ubarwią każde przyjęcie. Miałam nieodpartą chęć zakupienia stroju pirata, czyli nie jest dobrze.
Na Tigera czekam z niecierpliwością w Krakowie, bo gadżety z tego sklepu są pomysłowe, kolorowe i niedrogie.

Sklep Enjoy! w warszawskiej Arkadii


























Żródła: youtube.com

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie