Przejdź do głównej zawartości
Moje ulubione filmy muzyczne

Postanowiłam stworzyć listę filmów które nie tylko są sympatyczne, barwne i dość ciekawe fabularnie, ale przede wszystkim mają fantastyczną, wpadającą w ucho ścieżkę dźwiękową. 


10. Dźwięki muzyki

Film z 1965 ze świetną Julie Andrews. Opowiada o młodziutkiej zakonnicy, która niepewna swojego powołania, zostaje opiekunką siedmiorga dzieci. Wprowadza ona radość oraz muzykę do ich domu. The Sound of Music to wspaniały musical dla całej rodziny z uroczymi piosenkami.





9. Nędznicy

Doskonała adaptacja musicalu na podstawie powieści Victora Hugo ze wspaniałą obsadą, zdjęciami i przede wszystkim muzyką. Mimo, iż każda kwestia była wyśpiewana, zupełnie mnie to nie męczyło (a tego się obawiałam). Film był też bardzo wzruszający, (zapomniałam o nim wspomnieć we wcześniejszym poście). Po zakończeniu siedziałam wbita w fotel, jak i większość publiczności.




8. Burleska

O ile fabularnie film pewnie nie jest arcydziełem, muzykę ma po prostu fenomenalną. Christina Aguilera i Cher wykreowały przyjemne postacie, ale szczególną uwagę zwracają ich piękne, oryginalne głosy. W Burlesce udało się stworzyć wspaniały obraz klimatycznego, niejako magicznego kabaretu, który cieszy oczy feerią barw i dźwięków. 

7.  Beksa

Ten film jest zabawny, lekki i totalnie zakręcony, oglądając go miałam wrażenie, że twórcy byli pod wpływem środków odurzających. ;D Mój wspaniały Johnny Depp w roli buntownika zakochanego w panience z dobrego domu sprawdził się doskonale. Oprócz tego wrażenie robi niesamowita charakteryzacja (Paskuda!) i świetna muzyka.



6. Mój brat niedźwiedź

Mam do tej bajki ogromny sentyment, bo nie tylko oglądałam ją jako dziecko, ale grałam też w sztuce o tym tytule. Uważam, że film jest piękny, mądry i pouczający, pokazuje jakie wartości powinniśmy cenić w życiu. Animacja robi wrażenie, soundtrack natomiast jest śliczny, a każde słowo w piosenkach ma sens.




5. Duma i uprzedzenie

Mimo, że na ogół nie zachwycam się filmami Bollywood, uważam, że ta adaptacja powieści Jane Austen jest niezwykle udana. Film zaskoczył mnie naprawdę dobrą, rytmiczną muzyką. Emanują z niego też dynamiczne kolory i magiczny (trochę przerysowany, ale bardzo estetyczny) klimat tego egzotycznego kraju.




4. Randka z gwiazdą

Jest to według mnie najlepszy film Disney Channel, ze względu na dobrą fabułę i niezłą muzykę. Opowiada o zwykłej nastolatce, która przypadkowo poznaje pewnego zadufanego w sobie idola nastolatek. Mimo jej niechęci do gwiazdora, stopniowo zaczyna się między nimi rodzić uczucie.




3. Mamma Mia

Kocham niezmiennie od szóstej klasy, czyli od kiedy zobaczyłam ją w kinie. Ta historia wielkiego zamieszania towarzyszącego ślubowi Sophie jest urocza, wesoła i rozkosznie kiczowata. Oglądając film możemy jednocześnie zachwycić się greckimi pejzażami i doskonałymi przebojami Abby w nowej odsłonie.






2. Pocahontas

Jak już wspominałam była to moja obsesja lat dziecięcych, a dziś oczywiście nadal jest moją ulubioną bajką. Pocahontas to wspaniale stworzona animacja na podstawie prawdziwej historii o młodej Indiance zakochanej w brytyjskim żeglarzu. Jest to piękna i mądra, romantyczna opowieść, a muzyka w niej jest wyjątkowa.





1. Zacznijmy od nowa

Begin again jest jednym z moich ulubionych filmów. Wszystko się tu zgadza: genialna ścieżka dźwiękowa, Keira Knightley i Mark Ruffalo oraz świetna atmosfera metropolii. Ten film jest powiewem świeżości w kinie, gdyż brak w nim klasycznych motywów, a jednocześnie jest ciepły i uroczy, i właśnie za to go uwielbiam.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieoczywiste atrakcje Londynu #1

Kilka dni temu wróciłam z Londynu i z tej okazji ktoś powinien mi zafundować darmową terapię. Terapeuta zaś powinien zastosować w rozmowach ze mną procedury odtęskniające. Na pewno takie są. Bo nie wiem co innego może mnie wyleczyć z Londynu. Chyba już po prostu nic. Moja kuzynka na przykład cieszy się, że z Londynu wróciła (choć w sumie dalej jest w Anglii, więc może to inaczej działa). Ja się NIE cieszę. Ja tu cierpię proszę państwa. Ale do rzeczy.  Ostatni wpis zawierał generalne przemyślenia na temat mojego pobytu w Londynie. Co nieco wspominałam tam o konkretnych miejscach, ale dziś będzie szerzej i dokładniej. Powiem bowiem o atrakcjach Londynu, które odkryłam podczas mojego wyjazdu. Uwaga. Nie są to typowe atrakcje, zawarte na każdej pocztówce, fototapecie i i kubku z Londynu. To jak duże wrażenie robi Parlament, Big Ben (swoją drogą obecnie otulony rusztowaniami), Tower Bridge, National Gallery, czy Muzeum Historii Naturalnej, wie chyba każdy. Nawet ten, kto w stolicy Anglii n

Bujna wyobraźnia - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Z tą sytuacją mierzyła się Ania z Zielonego Wzgórza, mierzę się ja, być może duża część wszystkich Ani na świecie tak ma. Chodzi tu o rozbudowaną, bogatą w w realistyczne, wyimaginowane twory wyobraźnię.  Dopiero niedawno zaczęłam doceniać jej siłę i koloryt, ale to przecież dzięki niej od małego szkraba mogłam spokojnie wysiedzieć w szkole, w długie podróży samochodem, w kolejce do lekarza, czy co najważniejsze.. w kościele. I same plusy - babcia myśli, że ma taką cudowną, grzeczną wnusię słuchającą z zapartym tchem tego co ksiądz prawi. Tymczasem kilkuletnia Anusia projektuje swój szalony plan rychłego zasiedlenia jednej z planet i stworzenia z niej krainy bąbelków. No i wszyscy zadowoleni. Swoją drogą krainę bąbelków pamiętam do dziś - sama planeta była bąbelkiem, ludzie mieszkali w dużych bańkach mydlanych, a wszystkie meble były z pianek i baniek. Jadło też się same piankowe produkty - na śniadanie, obiad i kolacje. Wy się śmiejcie, a ja mam tą planetę tak zakorzenioną w gł

Do Kornwalii na zakupy

Niedawno wróciłam z Kornwalii, gdzie razem z Jagodą (buziaki dla niej :*) byłam na wolontariacie. Niedługo napiszę o tym coś więcej, a tymczasem zacznę od zakupów, które tam poczyniłam. Zapraszam. ♡ Łupy z Lusha Lusha odkryłam w Paryżu i co nie co już o nim wspominałam. Jest to wyjątkowy i oryginalny sklep, w którym produkty kosmetyczne wykonane są z naturalnych składników i przypominać mają swym wyglądem jedzenie. Tanio nie jest, ale niepowtadzalność produktu macie zapewnioną. Sklepy porozrzucane są po całej Europie. W Anglii też jest ich dużo, a my akurat zrobiłyśmy nasze zakupy w Truro. Czekamy na Lusha w Polsce. Pierwszym moim zakupem jest galaretka do mycia ciała Whoosh. Galaretka zastępuje żel do mycia i ma dwie strony medalu. Pachnie niesamowicie połaczeniem limonki, cytryny i rozmarynu, ma też głeboki niebieski kolor. Po kąpieli zostawia na ciele orzeźwiający zapach i uczucie świeżości. Z drugiej strony znacie konsystencję galaretki i możecie się domyślać, że ani nie