Czas na herbatkę
Gdy byłam mała, obsesyjnie oglądałam Pocahontas. W drugiej części filmu jedną z bohaterek była sympatyczna, londyńska pokojówka pani Jenkins. Pamiętam, że jej stałą formułką było zdanie: "Idę zaparzyć herbatę". Czynność zaparzania herbaty ma w Anglii bogatą tradycję (została tam wprowadzona w 1658 roku) i jest właściwie czymś w rodzaju rytuału. Brytyjczycy uwielbiają pić herbatę, a szczególną wartość przypisuje się słynnej five 'o clock, godzinie która służy do relaksu zaprawionym dzbanuszkiem herbaty.
Być może jednym z powodów mojego uwielbienia Anglii jest ich słabość do herbaty. (z Londynu przywiozłam jej duuużo). Całkowicie identyfikuje się z nimi w tej kwestii, bo herbatę naprawdę kocham. Piję jej bardzo dużo. Zaczynam od niej gdy wstaję z łóżka, towarzyszy mi przy nauce, filmie, sprzątaniu, czytaniu, teraz też oczywiście stoi obok mnie duży kubek. ;)
Uwielbiam zaszyć się w moim pokoju z herbatą, kocem i dobrą książką. Gdy pada letni deszcz, chętnie przenoszę się na balkon i wtedy towarzyszy mi przyjemny szum i rześkie powietrze. W zimie natomiast zajmuję miejsce w fotelu przy kominku (wtedy prym wiedzie napar z sokiem malinowym, mniam).
Gdy byłam mała, obsesyjnie oglądałam Pocahontas. W drugiej części filmu jedną z bohaterek była sympatyczna, londyńska pokojówka pani Jenkins. Pamiętam, że jej stałą formułką było zdanie: "Idę zaparzyć herbatę". Czynność zaparzania herbaty ma w Anglii bogatą tradycję (została tam wprowadzona w 1658 roku) i jest właściwie czymś w rodzaju rytuału. Brytyjczycy uwielbiają pić herbatę, a szczególną wartość przypisuje się słynnej five 'o clock, godzinie która służy do relaksu zaprawionym dzbanuszkiem herbaty.
Być może jednym z powodów mojego uwielbienia Anglii jest ich słabość do herbaty. (z Londynu przywiozłam jej duuużo). Całkowicie identyfikuje się z nimi w tej kwestii, bo herbatę naprawdę kocham. Piję jej bardzo dużo. Zaczynam od niej gdy wstaję z łóżka, towarzyszy mi przy nauce, filmie, sprzątaniu, czytaniu, teraz też oczywiście stoi obok mnie duży kubek. ;)
Pewnie jest to kwestia przyzwyczajenia, odkąd pamiętam w domu cały czas ktoś pił ten napój. W podstawówce byłam pewna, że polubię kawę i niebawem niejako przestawię się na nią, tak samo myślałam w gimnazjum (szczególnie, że moja mama jest fanką latte). Dopiero w liceum uświadomiłam sobie, iż jestem stuprocentowym herbaciarzem, kawy nie lubię, a by być przytomną rano w szkole, muszę sobie radzić inaczej. Moje uzależnienie od herbaty odkryłam jadąc w te wakacje autokarem do Francji. Podczas przerw na toaletę latałam przecież po stacjach benzynowych, wlokąc za sobą koleżanki w poszukiwaniu herbatki na wynos. No cóż. Bywa. :)
Czarna herbata jest moją ulubioną. Trochę ją dosładzam, bo tak zostałam przyzwyczajona, ale gorzką też bez problemu wypiję. Herbata ta jest najpopularniejsza, choć niestety nie najzdrowsza. Mimo to ma też zalety, między innymi pobudza układ trawienny i wzmacnia naczynia krwionośne. Bardzo lubię też białą herbatę. Ma ona niepowtarzalny smak i jest bardzo zdrowa: zwiększa odporność, działa antynowotworowo, zawiera też wolne rodniki, przez co zwana jest eliksirem młodości. Za zieloną herbatą nie przepadam, a szkoda, bo świetnie dodaje energii i wspomaga odchudzanie, ma też podobne funkcje co biała.
Piję również Earl Grey, która jest po prostu czarną herbatą z dodatkami zapachowo - smakowymi. Czasem mam ochotę na herbatkę owocową, a szczególnie z owoców leśnych, malinową i brzoskwiniową. Wieczorami lubię się napić naparów ziołowych, takich jak mięta, melisa, czy lipa.
Jeśli chodzi o dodatki, bywa różnie. Cukier na ogół dosypuję (biały, brązowy, ewentualnie miód), czasem dorzucam też cytrynę, konfiturę, sok czy listki mięty.
Właściwie lubię nie tylko smak herbaty, ale też te wszystkie filiżanki, siteczka, dzbanki, torebki, czyli całą oprawę. To wszystko jest bardzo ładne. Mam w domu parę naprawdę ładnych filiżanek, a szczególne wrażenie robi serwis z kruchej, cienkiej porcelany. Moja babcia mówiła, że by sprawdzić, czy mamy do czynienia z prawdziwa chińską porcelaną, musimy przystawić filiżankę do światła i sprawdzić czy je przebija. Jeśli światło przechodzi, a filiżanka ewidentnie jest lekko przezroczysta, to próba przebiegła pozytywnie.
Oczywiście poza domem również pijam herbatę. Co mnie cieszy, w Krakowie powstaje coraz więcej herbaciarni, jednak mi udało się zwiedzić jeszcze niewiele z nich. Zdecydowanie polecam Herbaciarnię Czarkę przy ulicy Floriańskiej (jest tam również sklep). Znajduje się ona w podziemiach i panuje tam lekki półmrok. Panuje w niej niezwykła atmosfera. Jest tam sporo stolików, a poza tym również miejsca gdzie można zdjąć buty i rozsiąść się na poduszkach. Herbatę podają w dzbanuszku, do którego dają specjalne czarki. Wypiłam tam wiele wspaniałych herbat oraz pierwszy raz skosztowałam niesamowitej Yerba Mate.
Pysznej herbaty można napić się też w Tribeca Coffee (m.in. w Galerii Krakowskiej i Muzeum Narodowym). Nie tak dawno uzupełnili tam menu, dodając wiele ciekawych mieszanek, co mnie bardzo ucieszyło.
Jeśli chodzi o zakupy, oprócz Czarki polecam sklep Five o' clock w Galerii Krakowskiej. Można tam znaleźć oryginalne, ciekawe herbaty, idealne na prezent.
Pysznej herbaty można napić się też w Tribeca Coffee (m.in. w Galerii Krakowskiej i Muzeum Narodowym). Nie tak dawno uzupełnili tam menu, dodając wiele ciekawych mieszanek, co mnie bardzo ucieszyło.
Jeśli chodzi o zakupy, oprócz Czarki polecam sklep Five o' clock w Galerii Krakowskiej. Można tam znaleźć oryginalne, ciekawe herbaty, idealne na prezent.
Każdy potrzebuję mieć taką chwilę, w której się wyłącza od świata i po prostu relaksuje. Niektórym przy tym towarzyszy kawa, innym wino, jeszcze innym żelki albo kremówki, mi niezmiennie herbata.
Komentarze
Prześlij komentarz