Witajcie wszyscy. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i jak co roku, wypada napisać jakiś cool post z tejże okazji. Niestety, przez ten rok stałam się esencją ironii i pogardy. Gardzę miłością, Świętami i bliźnimi. Nie no. Coś w tym jest, ale prawda jest taka, że w chwili obecnej stoi przy mnie świeczka o piernikowym zapachu, a dodatkowo leci świąteczna playlista. Także Święta nadal szanuję. Szanuję też w pewnych kwestiach miłość i bliźnich. Ale w tym roku postanowiłam troszkę się do Świąt przyczepić - a konkretnie do jednej. Przerażającej. Czynności. DZIELENIA SIĘ OPŁATKIEM. Gdy byłam mała, lubiłam tę czynność. Chociaż jak się głębiej zastanowić, ja po prostu lubiłam obżerać się opłatkiem. Teraz jestem dorosłą, pełnoprawną osobą, mogącą decydować gdzie, kiedy i w jakich ilościach zjem opłatek. Ha! Przynajmniej tyle. Nie potrzebuję więc tej kłopotliwej czynności, jaką jest dzielenie się opłatkiem. Wystarczy mi jedzenie go kilogramami. No dobra, a teraz czas na te rodza...