Kto zna moje zamiłowanie do Europy Północnej, wie, że gdy tylko nadarzy się okazja do wyjazdu, wezmę walizę, torbę w renifery i wyruszę czem prędzej w te właśnie rejony. Będę włóczyć się po klimatycznych miastach, czy też podziwiać cuda Skandynawskiej przyrody. Tym razem przyszedł czas na Sztokholm. Pierwszy przymiotnik, który przychodzi mi do głowy myśląc o tym mieście jest majestatyczny . Przyjechaliśmy z lotniska późnym wieczorem, więc tego dnia nie widziałam zbyt wiele. To kolejnego dnia, gdy wyszłam ze stacji metra w samym centrum Sztokholmu, zachwyciła mnie jego majestatyczność. Myślę, że ten efekt wzmocniony był przeszywającym zimnem, jakiego można było w Szwecji doświadczyć w ostatnich dniach kwietnia i wynikającym z tego ogólnym (błogosławionym przeze mnie) deficytem turystów. W każdym razie tak: piękny, czysty, imponujący - taki jest Sztokholm. fantastycz...